Kompania Krwawego Miecza

Kompania Krawewego Miecza

Ogłoszenie

Sesja dzisiaj o 19:00!

#31 2009-08-26 15:11:20

Calthaniel

Fuckin Rocker

7423051
Skąd: O-ca!
Zarejestrowany: 2009-08-21
Posty: 113
Punktów :   
Ranga w klanie: Jakaś pewnie jest :P
ID: 38

Re: Wyprawa wojenna

Trzeba zaatakować sam środek! *Krzyknął elf do swego przywódcy, lecz póki co żadnych rozkazów nie otrzymywał, wiec zostawał przed bramą. Jedną z szabli uderzył orka z lewej strony, tak że lekko się zakręcił, a drugą szybko pociągnął od drugiej strony, tak że po chwili głowa orka odbijała się po zimnej i udeptanej ziemi. W międzyczasie jeden z orków zaszedł go od tyłu i zamachnął się mocno. Calthaniel poczuł ból w klatce piersiowej. Zwrócił ostrza do tyłu i przebił brzuch orka. Dotknął dłonią miejsca, gdzie ork go trafił. Trochę krwi...jedno żebro lekko nacięte, więc nic takiego* Kapitanie! Trzeba zaatakować zbrojownię! *Krzyknął. W jego stronach orkowie potrafili posługiwać się łukami...tak czy siak - zbrojownia powinna zostać przejęta. Elf zwrócił szybko swój wzrok na obóz orków...czyżby widział w środku drugą grupę? Cholera wie...*


"Idź, póki życiem tętni Twoja nić..."

Offline

 

#32 2009-08-26 15:24:40

Cimid

Ten co to pisze

Skąd: Inowrocław
Zarejestrowany: 2009-08-23
Posty: 24
Punktów :   
Ranga w klanie: A w ogóle interere Cię to?
ID: 171

Re: Wyprawa wojenna

*Łowca nie zaatakował tak szybko jak wszyscy... Wyczekał i oto znalazł sobie swego przeciwnika, który biegł właśnie w jego kierunku. Przez krótszą chwilkę mężczyzna wpatrywał się w swoją ofiarę nie ruszając się nawet o krok, czy to w tył, czy obojętnie w jaki kierunek... Lecz, gdy ork był już na tyle blisko, że " Pięść Niebios " mogła go dosięgnąć. Łowca szybkim, mocnym ruchem dłoni uderzył w brzuch orka przebijając mu ów brzuch... Nawet taki stwór nie miał szans przeżyć.*...Jeden... *Rzekł tylko po czym oszczep z pleców zdjął i w kolejnego rywala rzucił... Dostał w plecy lecz nie padł. Cimid widząc to zdziwił się lekko, lecz natychmiast rzucił  nożem w swego wielkiego przeciwnika. Los sprzyjał dziś Łowcy i ów ten ork z oszczepem w plecach dostał w głowę... Tego nie mógł przeżyć*... Dwa...*Widać było, iż z tego, że dwóch orków zabił czuł się zadowolony.*

Ostatnio edytowany przez Cimid (2009-08-26 15:26:13)


...:: Bykom STOP ::...

ktury, rzaden, twuj itp.

Offline

 

#33 2009-08-27 18:56:06

Bard_Zerald

Mhoczny pastor

7689964
Call me!
Skąd: Zakopane
Zarejestrowany: 2009-08-19
Posty: 667
Punktów :   -2 
Ranga w klanie: Kapitan
ID: 19
WWW

Re: Wyprawa wojenna

*Spojrzał na orka który dobijał swojego ziomka, a następnie strzelił w brzuch potwora powietrzem tak, że jego wnętrzności znalazły się kawałek za nim. Wyczuł że nie ma już magicznej mocy. Sięgnął ręką do torby, ale nie mógł znaleźć butelki, a jeden z orków to zauważył i rzucił się na kapitana. Sirr wziął laskę w dwie dłonie. Zacisnął na niej ręce z całej siły i przygotował się do uniku.* Gdzie ta grupa pierwsza? Powinni już dawno tu być. Pewnie mają kłopoty z dowódcą. Utrzymajmy się jeszcze trochę czasu, nie zażądam odwrotu, koniec jest zbyt bliski! *Krzyknął odskakując na bok przed wielkim mieczem orka. Wykorzystując wybicie z równowagi kopnął orka, lecz z niewielkim skutkiem, bo zamiast wywrócić się, potwór tylko zachwiał się trochę do tyłu. Sirr bez namysłu uderzył do laską w głowę. Tym razem się wywrócił. Miecz leżał wbity w ziemie. Odrzucił laskę i wziął go do ręki. Trudno mu było nim władać dwoma rękami, wyglądał na lżejszego, w końcu orkowie walczyli nimi jedną ręką jakby to były patyki. Ork już się podnosił, ale Sirr niewprawnym ruchem dłoni uderzył nim bestie. Ork zawył z bólu. Sirr trafił go w klatkę piersiową, ale miecz utknął. Sirr odskoczył od okra, może tym razem będzie miał czas na znalezienie buteleczki. Odsunął się i zaczął szukać. Ork w tym czasie wstał i wyciągnął topór. Krew lała się, ale ork spokojnie mógł wytrzymać jeszcze kilka godzin. Sirr wyciągnął buteleczkę i wypił jej zawartość, a następnie od razu wyprostował ręce w stronę orka, lecz ork był szybszy. Uderzył Sirra z pięści. Sirrowi zrobiło się ciemno przed oczami, i po chwili poczuł gwałtowny ból w pobliżu oka, ale nie miał czasu na myślenie. Przeturlał się w bok, uniki chyba były jego głównym atutem. Topór trafił obok jego ręki. Ork nadepnął na Sirra jedną nogą, żeby nie ruszał się zbytnio, a następnie podniósł topór. Sirr wyciągnął szybko ręce i krzyknął zaklęcie. Z jego rąk wystrzeliła błyskawica, a ork odskoczył i w drgawkach zaczął umierać na ziemi. Sirr wstał, lecz widać było po nim, że nie da rady walczyć zbytnio. Czyżby grupa druga poległa? Oby zabiła dowódcę. Spojrzał na swoją grupę. Żołnierze radzili sobie dobrze... przynajmniej oni. Sirr podniósł laskę i rozejrzał się. Musiał być ostrożny, ponieważ tym razem już nie da rady odskoczyć.*


Here's a little dreidel
That's small and made of clay
But i'm not gonna play with it
'Cos dreidel's fuckin' gay.

Offline

 

#34 2009-08-27 20:27:33

Malia

Buuu

Zarejestrowany: 2009-08-19
Posty: 21
Punktów :   -2 
Ranga w klanie: Chorąży
ID: 13

Re: Wyprawa wojenna

*Dziewczyna wparowała na sam środek majdanu wyjmując ostrze z pochwy. Teraz zacznie sie zabawa. Nie stała tam długo sama. Po kilku sekundach jakiś ogromny, spasiony potwór rzucił się na nią z toporem. Wymierzyl cios prosto w dziewczyne, ale ta zdolala szybko zrobic unik, bo parowanie ciosu byloby bez sensu. Bydle zminilo taktyke : posuwalo sie do przodu, a wiec logicznym bylo to, ze Malia musiala sie cofac. Gdyby zapedzil ja w rog, byloby po niej.  Konieta musiala szybko wymyslic jakis plan, przy okazji uciekajac od wielkiego topora. W koncu, gdy ork się zamachnąl, dziewczyna ponownie zrobila szybki unik i korzystajac z czasu wbila ostrze w bok potwora. Zielonoskory zawyl wsciekle, lecz walczyc mogl nadal*

Offline

 

#35 2009-08-27 22:53:46

Rahela

Spamer

Skąd: Bytom/Kraków/Cieszyn
Zarejestrowany: 2009-08-24
Posty: 156
Punktów :   

Re: Wyprawa wojenna

Odczekała aż przywódca znajdzie się cztery stopy z przodu, ruszając na prawe skrzydło. Nie spodziewała się problemów większych z orkami, to może i silne masy cielska ale tracą dużo na zręczności i refleksie. W takim układzie siły się równoważyły, dodać też trzeba że trudno jest trafić w coś znacznie mniejszego. Jakby tego było mało, ciężkie uzbrojenie ograniczało ruchy zaś z drugiej strony czekało ja bojowe zadanie- ominąć napierśnik i wbić ostrze w miejsce łączenia gdzie nie napotka żadnego oporu. Wpierw lewicą z pochwy przy udzie wydostała sztylet obusieczny, prawica dobyła rapieru. Czas działać.
Wpierw zmierzyć jej się przyszło z orkiem niższym a tęższym niżeli normalny okaz. Chciał ciosem z góry przepołowić ją toporem. Uniknęła ruchu, uciekając w lewy bok, a sztych jej oręża ciął pod jego pachą miała nadzieje że przerwała tętnice. Obejrzała się za siebie i to był pierwszy błąd dzisiaj wykonany. Nad jej głową ze świstem przeleciał nadziak, wbijając się nieopodal w ziemię. Zobaczyła przed sobą następne, olbrzymie plugastwo, zaś na drugim planie, tuż za nim wychynął pan i władca- przywódca we własnej osobie. Nie było mowy o pomyłce, wyglądał na  wyższego stażem i o wiele lepiej ubrany. Hełm z byczym porożem zdobił jego głowę zaś bielmo na prawym oku znaczyło zaprawienie w boju- to był ich cel. A może nie? Na ramieniu olbrzyma spoczęła koścista dłoń osobnika którego twarz niknęła w mroku kaptura, który zdecydowanie nie był orkiem, a mimo iż chodziło to nie zdawało się istotą żywą. Aura jaką tworzyło wokół siebie napawała niepokojem. Tego plan nie obejmował.
- Co do cholery...- Zdążyła zaledwie wyrzucić z siebie to słowa bo widok przesłonił jej szarżujący nań wróg, właściciel nadziaka, z drugiej zaś strony topór-mistrz. W ostatnim momencie padła na ziemie i przeturlała się w bok, nie widząc jak dwie masy zderzają się ze sobą w kolizji.

Ostatnio edytowany przez Rahela (2009-08-27 22:57:29)

Offline

 

#36 2009-08-28 08:41:11

Anquelique

Członek

Zarejestrowany: 2009-08-21
Posty: 17
Punktów :   
Ranga w klanie: Chorąży
ID: 35

Re: Wyprawa wojenna

* Nie mogła pozwolić, aby któryś z jej grupy stracił coś więcej niż kończynę. Zauważyła dowódcę. Zrzuciła płaszcz ukazując lekką zbroję wyrobu elfów. Wiadomym było, że mają one specjalne właściwości. Czarne spodnie z miękkiej skóry wyeksponowały jej długie zgrabne nogi, lecz nie czas na to... U pasa miała przepasane twa miecze, których szybko dobyła. Wiedziała, że kiedyś się przydadzą. Wrzasnęła wściekle i ruszyła na orki co to zderzyły się ze sobą dopiero co. Zwinnie wskoczyła na kark dowódcy i rzuciła szybkie spojrzenie na Rahelę.* Zajmij się drugim!*krzyknęła zaczynając kończyć ich zadanie. "Trzeba będzie pomóc tamtej grupie..." pomyślała jeszcze nim wbiła ostrze tuż koło ramienia orka. Zaraz w miejscu gdzie kończył się kirys.*


...::I love my cat!::...

Offline

 

#37 2009-08-28 09:26:20

Calthaniel

Fuckin Rocker

7423051
Skąd: O-ca!
Zarejestrowany: 2009-08-21
Posty: 113
Punktów :   
Ranga w klanie: Jakaś pewnie jest :P
ID: 38

Re: Wyprawa wojenna

*Elf nie mógł czekać na cud i na kolejne posiłki...przywódca nie wydawał rozkazów, a za palisadą orków mogła właśnie ginąć druga grupa. Rozglądnął się dookoła czy żaden ze stworów na niego nie biegnie, po czym ruszył pędem w stronę wysadzonej bramy. Wybiegł kolejny ork, który biegł także prosto na niego. Gdy byli już blisko, Calthaniel skulił się mocno, w ciągłym biegu i przejechał bestii szablą po piszczelach. Ork zawył z bólu i padł na ziemie, lecz oczywiście ciągle żył. Mężczyzna wyprostował się i wbił mu drugą szablę w kark, w miejscu łączenia się hełmu i zbroi. Teraz już nigdzie nie ucieknie. Wbiegł na teren orków i stanął w miejscu. Wysilił słuch...po chwili usłyszał że coś zmierza w jego stronę...coś znacznie mniejszego od orka..no i szybszego. Uskoczył w bok, lecz nie zdążył i strzała wbiła mu się w udo na wylot, zahaczając lekko o kość. Elf zacisnął zęby z bólu. Złamał grot i wyciągnął strzałę z nogi. Nie dobrze...teraz jego ruchy będą znacznie wolniejsze i bardziej uzależnione od krwawiącej nogi. Wstał i podniósł koszulę, a zza paska spodni wyciągnął sztylet, którym cisnął w stronę orka-łucznika. Łucznik jak to łucznik...ciężkiego pancerza nie miał, ani tym bardziej hełmu żadnego, wiec sztylet gładko wbił mu się w oko. Rozejrzał się w poszukiwaniu drugiej grupy, gdy nagle spostrzegł dwie znane mu kobiety i wielkiego orka, który wyróżniał się znacznie od innych. Zaczął biec jak najszybciej tylko mógł w jego stronę, lecz to bardziej przypominało chód sportowy, niż bieg. Gdy był tuż za plecami bestii i miał go po cichu uśmiercić, ów ork musiał wyczuć jego obecność, po wielki łokieć zawędrował w stronę elfa. Calth upadł na ziemie z krwawiącym, jeśli nie złamanym nosem. Uniósł jedną ze swych szabli i wbił ją orkowi w stopę. Ich domniemany przywódca zawył i obrócił się do elfa. Uniósł go za jego lnianą koszulę i spojrzał mu prosto w oczy, po czym odrzucił gdzieś w lewo na beczki z piwem. Elfi mężczyzna krzyknął z bólu, gdyż nadcięte wcześniej żebro, właśnie pękło...*


"Idź, póki życiem tętni Twoja nić..."

Offline

 

#38 2009-08-28 11:24:28

Cimid

Ten co to pisze

Skąd: Inowrocław
Zarejestrowany: 2009-08-23
Posty: 24
Punktów :   
Ranga w klanie: A w ogóle interere Cię to?
ID: 171

Re: Wyprawa wojenna

*Widząc, iż wszystko jest nie tak jak powinno być. Prawie każdy leży, prawie każdy ma coś rozcięte, czy połamane*. Mówiłem, że trzeba to przemyśleć...*Powiedział sam do siebie po czym całkiem przypadkiem rozglądając się dookoła, zauważył elfa lecącego w beczki*... Ahh...*Wydobył tylko z siebie po czym ruszył w jego kierunku. Gdy stał już prawie przy mężczyźnie, zauważył tego niby orka, który podobno przywódcą był i dwie swe kompanki walczące. Dlaczego zauważył dopiero teraz?... Przecie ork wielki był. Nie wiadomo.*...Nie wiedział co ma robić...* Po prostu tak jakby spanikował. Spojrzenie swe na elfa skierował po czym począł biec w stronę przywódcy przeciwników... Wyskakując chciał wbić swe trzy ostrza w plecy istoty... Lecz gdy mężczyzna był w powietrzu ten niby ork zdążył zareagować zaskakująco, szybko jak na tak duża istotę. Łowca z powietrza znalazł się w ułamku sekundy na ziemi. Przez chwilę ciemno przed oczyma miał, lecz gdy ocknął się, wstał pokręcił parę razy głową po czym za rękę lewą się złapał... Złamana?. Nie, ale nie wiadomo od czego miał ją rozciętą od barka, aż po łokieć. Ponownie wzrok na elfa skierował po czym podszedł bliżej*. Co robimy?...*Co?. Spytał się elfa?. Niemożliwe, a jednak. Chciał współpracować z istotą o szpiczastych uszach...*


...:: Bykom STOP ::...

ktury, rzaden, twuj itp.

Offline

 

#39 2009-08-28 13:37:24

Rahela

Spamer

Skąd: Bytom/Kraków/Cieszyn
Zarejestrowany: 2009-08-24
Posty: 156
Punktów :   

Re: Wyprawa wojenna

Oj nie jest tak łatwo ubić przywódcę, nie wystarczy skoczyć i wykonać jedne cięcie. Masz do czynienia z doświadczonym w połowie rzec można, myślącym ogromem mięśni. Masywna góra naciągnęła ramię nad swoja potylica i z łatwością zrzuciła kapłankę na ziemię jak natrętnego owada. Czuł posokę krwawą, która wylewała się w okolicach obojczyka, dotknął rany a widząc krew rozsierdził się wydając przeraźliwy okrzyk rozdzierając gębę uzbrojona w szereg pożółkłych zębów. Dwa razy z pięści wymierzył w swój napierśnik. W tym czasie postać znajdująca się w cieniu przywódcy wyciągnęła skostniałą dłoń przed siebie, zaklęciem w języku pradawnym, zrozumiałym jedynie dla elfa, wywołał gwałtowny napływ powietrza zwalający przeciwników z nóg w promieniu siedmiu metrów.
- Zabij ich, zabij!- Zaskrzeczała nieznana postać, a głos jego poniósł się jak echo pośród walczących. Później...dosłownie się ulotnił.
Rahela chwile leżała na ziemi jak zahipnotyzowana, głos Angu doszedł doń acz zdążyła zaledwie dźwignąć się na kolana gdyż zaklęcie chwilowo przyblokowało ją.

Ps. Jak się nie znajdzie MG co zrobi tutaj porządek to chyba zrezygnuje. No chyba że to miała być właśnie taka sesja. "Icha! ciachu ciachu i do dom."

Ostatnio edytowany przez Rahela (2009-08-28 13:39:13)

Offline

 

#40 2009-08-28 20:26:41

Anquelique

Członek

Zarejestrowany: 2009-08-21
Posty: 17
Punktów :   
Ranga w klanie: Chorąży
ID: 35

Re: Wyprawa wojenna

* Odskoczyła, lecz wiedziała, że długo tak nie wytrzymają. Widziała co stało się z elfem. Nie za specjalnie chciała, aby zginął tutaj. Wiedziała, że mogła mu pomóc, jednak teraz nie miała jak. Przywódca prawdopodobnie został rozwścieczony, a ich sytuacja nie rysowała się najlepiej. Ciekawa byal jedynie gdzie jest kapitan. Dał im trudne zadanie i myślał, że sobie poradzą? To byłoby zbyt łatwe. Ta chwila nieuwagi wystarczyła, aby dziewczyna została zmieciona ciosem, gdzieś na bok. Siła odrzuciła ją. Dało się usłyszeć jedynie huk wpadającej w jakieś skrzynie enderki. Jęknęła cicho. Ogromny ból w dłoni sparaliżował ją chwilowo, choć była w pełni świadoma tego co się dzieje. Nie zmierzała również sama zginąć. O nie... Uniosła się do pozycji siedzącej,. aby wstać po chwili. Prawa dłoń była niesprawna. To wiedziała, choć... Nie była bez szans. Rozpostarła skrzydła i wzbiła się w powietrze. Miecze zgubiła przy upadku. Myślała gorączkowo pilnując, aby "ork" nie narozrabiał zbytnio.*


...::I love my cat!::...

Offline

 

#41 2009-08-28 22:26:05

Calthaniel

Fuckin Rocker

7423051
Skąd: O-ca!
Zarejestrowany: 2009-08-21
Posty: 113
Punktów :   
Ranga w klanie: Jakaś pewnie jest :P
ID: 38

Re: Wyprawa wojenna

*Calthaniel wstał trzymając się za żebra. Noga krwawiła mu ciągle, a ból był nie do zniesienia. Spojrzał na człowieka i podszedł na odległość dwóch metrów od orka - przywódcy, a ów człowiek był naprzeciw niego, ale za orkiem. Wziął głęboki oddech, co nie było łatwe i krzyknął* Hej Ty! Ciągle żyje, kiepsko Ci poszło! *Po czym spuścił głowę, gdyż ból w jego klatce piersiowej był coraz większy. Może i to było dziwne, ale ork doskonale rozumiał ludzki język...pewnie dlatego też został przywódcą. A może nie rozumiał, ale tylko usłyszał? Cholera wie...faktem jest że spojrzał na niego i zaczął powoli, nie bojąc się ani nie spiesząc iść w stronę elfa. Czerwone oczy błyszczały spod jego hełmu, a klatka piersiowa ruszała sie jak oszalała. Nie mógł ruszać sie zbyt szybko, gdyż miał przebitą stopę. Elf spojrzał na człowieka i znacząco położył dłoń na swej szabli...ork był skupiony na nim, więc mógł zaatakować od tyłu, a wtedy elf szybko by go dobił...lecz czy się uda?*


"Idź, póki życiem tętni Twoja nić..."

Offline

 

#42 2009-08-30 14:04:15

Bard_Zerald

Mhoczny pastor

7689964
Call me!
Skąd: Zakopane
Zarejestrowany: 2009-08-19
Posty: 667
Punktów :   -2 
Ranga w klanie: Kapitan
ID: 19
WWW

Re: Wyprawa wojenna

*Sirr strzelił pierwszego lepszego orka błyskawicą. Starał się pomóc, lecz ciemna mgła zasłaniała mu oczy.*


Here's a little dreidel
That's small and made of clay
But i'm not gonna play with it
'Cos dreidel's fuckin' gay.

Offline

 
SESJA DZISIAJ (25. 08.) o 19:00!

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.yaoi-no-ai.pun.pl www.lsmods2009.pun.pl www.kanciastowe.pun.pl www.skoneyface.pun.pl www.wiedzminbpf.pun.pl